|
Zatrzymac się o własnych nogach...
Może zacznę od tego, że śmieszą mnie i chyba nie tylko mnie przypadki, których głównym celem w jeździe na łyżwach jest uzyskanie sporej szybkości (czasem "po trupach"), a gdy przychodzi co do czego rozbija się taki obywatel na bandzie wokół lodowiska, co czasem kończy się tym, że przez nią przelatuje...
Strach ma wielkie oczy
Hamowanie jest banalnie proste, ale trzeba najpierw wykonać ten... pierwszy raz. Problem w tym, że strach przed upadkiem paraliżuje czasem do tego stopnia, że nawet tysiąc prób do
niczego nie doprowadzi.
Ciężka sprawa...
Nauczyłem już sporo ludzi jazdy na łyżwach i to właśnie z hamowaniem są zawsze największe problemy, gdyż manewr ten wychodzi łatwiej przy większych prędkościach, zaś przy tempie ślimaczym kończy się to (prawie) zawsze upadkiem... zresztą po co hamować skoro i tak się prawie nie jedzie?
W praktyce...
Aby się zatrzymać wystarczy wykonać błyskawiczny obrót łyżwami o 90
stopni przechylając się w kierunku przeciwnych do kierunku jazdy... Dziwnie brzmi, ale w praktyce robi się to podświadomie, odruchowo.
Inaczej ???
Oczywiście, że da się i można hamować inaczej, każdy sposób jest dobry, aby tylko to przeżyć i wyhamować przed potencjalną przeszkodą,
np. Dziecku które jechało przed tobą i się przewaliło
5 m przed tobą
|
|